Mondeo ledwo przeżyło

Powiem tak – boję się o to moje auto, że mu jakaś co najmniej belka pęknie. Mondeo Mk4 ma około 700kg ładowności, i choć moje dwa kursy (Leroy Merlin – panele podłogowe, Obi – płytki) były po około 400kg każdy, to auto musiałem prowadzić nadzwyczajnie delikatnie (w trybie sport, żeby utwardzić amortyzatory). Może to wszystko powoduje psychika i właściwie nie było czym się przejmować – nie wiem.

Dzisiaj Maciek uratował mnie i moje plecy przed noszeniem tego wszystkiego po kolei do mieszkania i załatwił wózek do przewozu takich rzeczy. Maciek – brawo Ty! Dzięki!

Jutro zaczynamy szlifowanie ścian i szpachlowanie. Prace będą wykonywane wieczorami, po około 3-4 godzin. Zobaczymy na jakim poziomie będzie stała dyscyplina czasowa.

Odwiedziliśmy Komfort – sklep z dywanami. Warto zapamiętać, że najpopularniejsze wymiary belek z wykładzinami to szerokość 4m. Można znaleźć też szerokości 3m i 5m, ale jest ich zdecydowanie mniej.

Zakupowy weekend

Cały weekend spędziliśmy na zakupach – Obi, Praktiker, Castorama. Dobieranie, oglądanie, ściąganie z magazynów. Na całe szczęście jesteśmy z Martą dość zgodni i mało konfliktowi w aranżacji, więc temat idzie zaskakująco szybko do przodu. Zakupy:

  • płytki do łazienki,
  • drzwi z ościeżnicami,
  • farby – my mamy lateksowe Śnieżki seria Barwy Natury, całkiem dobry stosunek cena/jakość (około 35zł za opakowanie 2.5L), zobaczymy jak będą się na ścianach sprawdzały.0

Do zapamiętania dwie sprawy odnośnie ościeżnic:

  1. Na ościeżnice (gdy mają nietypowe, np. duże, wymiary), jeżeli nie ma ich na miejscu, przeważnie trzeba długo czekać, bo sklep je specjalnie zamawia (np. w Obi może to trwać do 4 tygodni).
  2. Ościeżnice czasami nie są kompletne – może brakować górnej belki, do zakupu osobno.

W Obi spędziliśmy najwięcej czasu, to był gorący weekend – z okazji urodzin sklep organizował akcję „20% zwrotu za paragon” w postaci karty podarunkowej. Ciekawy temat – faktycznie, za 4 zakupy otrzymaliśmy 4 karty podarunkowe z doładowaniem o łącznej wartości ~1100zł, i ponoc nie ma haczyka (karty ważne przez rok).

Jak się w końcu okazało nic więcej tego dnia nie zrobiliśmy – to był dzień zakupów. Wszystko przenieśliśmy do mieszkania, również meble z komórki oraz połowę mebli składowanych w piwnicy w starym mieszkaniu… aż dziwne, że kręgosłup mi nie pękł. W związku z tym dwa ważne wnioski:

  1. Zakupy w marketach budowalnych mogą zająć naprawdę sporo czasu.
  2. Warto zorganizować sobie wózek do przewozu ciężkich paczek (np. na meble czy płytki), bo będzie ich naprawdę wiele i nie warto nadwyrężać kręgosłupa…

WC musi być

Jak przystało na pierwszy dzień prac – generalnym punktem jest zamocowanie WC w łazience.

Inaczej prac w zasadzie można nie zaczynać… 😉

Dziś pierwszy dzień, w którym nasze nowe mieszkanie mogliśmy pokazać rodzicom (delegacja) – oczywiście wszyscy byli zachwyceni, o ile gołe ściany mogą autentycznie wywołać taką reakcję.

Polataliśmy po sklepach (drobiazgi hydrauliczne – kolanka i rury, chemia), w niektórych ścianach zostały zrobione rynny na kable (dorobienie kontaktów), powstał wstępny początkowy plan działań (głównie dla mnie – ściany, podłogi). Będzie się działo.

Odbiór mieszkania, czyli dzień zero

Nie ma to jak poprzyczepiać się trochę do sposobu wykonania prac w dziedzinie, co do której ma się dość kiepskie (ok, żadne) doświadczenie.

Na szczęście przed dniem odbioru mieszkania znalazłem (razem z wujkiem Google) kilka milionów stron w sieci z przewymyślnymi radami na temat tego, co należy sprawdzić przed podpisaniem protokołu odbioru… i kilka z nich wziąłem sobie do serca:

odbior-mieszkania-checklista

W zasadzie prawie wszystkie punkty sprawdziłem, w czym Mariusz i Maciek (dzięki chłopaki) wraz z Martą i Igą („wygładzały atmosferę”) mocno pomogli! Nie wiem, czy wszystko było warto zaprotokołować, ale znaleźliśmy:

  • brak prądu w gniazdkach we wszystkich pokojach (do sprawdzenia instalacja),
  • lekko ocierające się przy zamykaniu okna (dwa, do wyregulowania),
  • sporo niedoróbek w „wygładzonych i przygotowanych do malowania ścianach” (do poprawek),
  • brak kątów – zapisaliśmy tylko te z kuchni, bo tam mają być płytki i na tych kątach najbardziej nam zależy (w pokojach gdzieniegdzie też lekko uciekały, ale tam to już nie mam ciśnienia, aby je poprawiać, nic to nie zmieni).

Pani kierowniczka (razem z panem Maćkiem, jej budowlanym ekspertem) dzielnie uwagi spisała, protokół wydrukowany i podpisany, pęk kluczy przekazany, liczniki spisane – mamy to! Dostaliśmy też pilot to bramy garażowej i nową wkładkę (zamek) do drzwi wejściowych, bo ta co była zamontowana to była dostępna dla wszystkich na budowie  -wszystko również zaprotokołowane. Nowa wkładka jest już porządna, z kodem do dorobiebia dodatkowych kluczy, nigdy nie używana – bezpieczna.

Co do poprawek to warto wspomnieć, że już po godzinie ktoś punkt trzeci (ściany) poprawił, więc temat szybko ruszony. Elektryka, ściany, kąty – temat na poniedziałek.

Budowlanka to obszar, który tak na prawdę dopiero będę poznawał (bo robienie dziur w ścianach na zdjęcia i drobne szpachlowania w przeszłości chyba się nie liczą…) i starał się jak najlepiej realizować proste prace – w końcu do dewelopment, czyli słowo dość dobrze mi znajome;) W kolejnych wpisach będę opisywał postępy, głównie po to, aby:

  • pamiętać, co było robione, jak, dlaczego, czym, z jakim efektem – przyda się przy następnych mieszkaniach (tym razem na wynajem),
  • przechowywać zdobytą wiedzę, bo chociaż raczej nie będę – przynajmniej w najbliższej przyszłości – porywał się na klejenie płytek czy jakieś tematy hydrauliczne – to chcę mieć jedno miejsce ze spisanymi „złotymi myślami”, które w tym okresie będą mi przychodziły do głowy (bo później na pewno o nich zapomnę).

Wieczorem zabraliśmy również naszą Lenę, aby pokazać jej nowy własny (wspólny z Igą) pokój i ogólnie całe mieszkanie. Okazało się, że mamy jej pełny akcept, więc… zaczynamy!